Jak uzdrowić przetargi publiczne
Wykonawcy realizowanych właśnie sztandarowych inwestycji drogowych w Polsce stracą na nich nawet ok. 10 proc. wartości kontraktów – informuje „Rzeczpospolita”. – Do największych zleceń firmy dokładają nawet po kilkaset milionów złotych – mówi, cytowany przez dziennik, Marek Michałowski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Dla branży budowlanej, firm z nią kooperujących (w tym z sektora stalowego) oraz całej gospodarki to spory problem. Dlatego też nie ma się co dziwić, że coraz głośniejsza staje się dyskusja na temat tego, jak zmienić system związany z realizacją zamówień publicznych dotyczących inwestycji infrastrukturalnych.
– Prawo nie wymusza na zamawiającym wyboru oferty wyłącznie według kryterium cenowego. Może on określić inne zasady wyboru, wskazując sposób ich oceny. Najczęściej jednak tego nie czyni. Często bowiem zdarza się, że zamawiający jest niewystarczająco przygotowany, nie posiada odpowiedniej wiedzy branżowej i nie jest w stanie ocenić, która z ofert będzie najkorzystniejsza w dłuższej perspektywie. Dlatego też stosuje najłatwiejsze i najszybsze z możliwych rozwiązań, przyjmując za jedyne kryterium najniższą cenę – definiuje problem Anna Woźnica, ekspert Pracodawców RP.
Jej zdaniem istnieje możliwość, aby przy okazji realizacji zamówień publicznych zabezpieczyć interesy obu stron kontraktu.
– To zamawiający jest odpowiedzialny za wybór wykonawcy, decydując o doborze i kształcie kryteriów oceny ofert w zależności od swoich potrzeb. Może on zastrzec w specyfikacji istotnych warunków zamówienia, że umowa będzie zawierać klauzule waloryzacyjne. Umowne klauzule mogą być oparte na różnych rodzajach mierników, m.in. na cenach określonych grup materiałów (tzw. klauzule indeksowe). Jest to możliwość rzadko wykorzystywana. W rezultacie ryzyko wzrostu cen materiałów jest przerzucane na wykonawców. Tymczasem dzięki zastosowaniu w umowie klauzul waloryzacyjnych ryzyko mogłoby zostać wyeliminowane lub przynajmniej ograniczone, zarówno po stronie wykonawcy, jak i zmawiającego. Mogłoby też przyczynić się do zmniejszenia cen proponowanych w składanych ofertach, gdyż przedsiębiorcy w swojej kalkulacji uwzględnialiby mniejsze ryzyko rynkowe.